Spektakl teatralny, który zainteresuje najmłodszego widza (nawet takiego, który nie ma jeszcze dwóch lat!), to nie lada wyczyn. Ale dla naszego białostockiego Teatru Lalek nie ma rzeczy niemożliwych.
Zabranie dwulatka do teatru może wydawać się zbyt wczesną próbą zaznajamiania go ze sztuką wyższą, a jednak warto zaryzykować. My zaryzykowaliśmy – i to dosłownie. Kiedy zabraliśmy naszą córkę na spektakl „Puszek” grany w Teatrze Lalek (w reżyserii Laury Sławińskiej) , już prawie pożałowaliśmy 54 zł na 3 bilety, bo córka przestraszona zamieszaniem i krzykliwym aktorem, popłakała się i chciała wyjść…
Ale od początku. O Puszku dowiedzieliśmy się dzięki zwiedzaniu Teatru Lalek podczas dnia otwartego, kiedy to można było poznać pracę za kulisami teatru i obejrzeć słynne piwnice z lalkami teatralnymi. Właśnie wtedy zobaczyliśmy małą salę przeznaczoną na przedstawienia dla dzieci, w której przygotowana była scenografia do opowieści o przyjaznym krokodylu Puszku, którego wielką postać można było nawet pogłaskać. Córce tak bardzo przypadła do gustu ogromna zielona „maskotka”, że postanowiliśmy zabrać ją na to przedstawienie, kiedy tylko nadarzy się okazja.
Nadarzyła się w ostatnią niedzielę. Na spektaklu było około trzydzieścioro dzieci wraz z rodzicami. Wiek najmłodszych widzów rozciągał się od 1,5 roku do 10 lat, z przewagą tych młodszych – od 2 do 4 lat. I muszę obiektywnie przyznać, że większość z nich bawiła naprawdę świetnie. Tylko nasza córcia rozpłakała się na widok dość głośnego Ryszarda Dolińskiego, który wraz z Iwoną Szczęsną grał podróżnika w dżungli i jednocześnie operował postacią krokodyla Puszka. Jednak chwilowy kryzys został zażegnany (przy początkowej pomocy soczku i ciasteczek – ale jakoś trzeba sobie radzić, kiedy młodzież pierwszy raz ma kontakt ze sztuką wyższą) i potem już nawet ona cieszyła się z piosenek i kolejnych nowych postaci, pojawiających się na scenie.
Tytułowy bohater jest łakomczuchem, który żywi się tylko kokosankami. Przez nadmiar słodyczy dopada go w końcu ból zęba. Puszkowi jednak nie po drodze do doktora – robi wszystko, by tam nie trafić. Edukacyjna opowieść nie tylko oswaja dzieci z chodzeniem do lekarza, ale też pełna jest humoru, dobrze napisanych i zabawnych – także dla dorosłych – dialogów, a przede wszystkim świetnie zagrana. Dzięki takiemu aktorstwu, dobrej muzyce, ciekawej scenografii i bezpośrednim kontakcie z aktorami i lalkami (dzieci siedzą na poduszkach rozłożonych na podłodze – tuż przed nimi grają aktorzy, zaś cały spektakl zaczyna się jeszcze przed wejściem na salę) najmłodsi widzowie mogą zagłębić się w niesamowity świat teatru i poczuć jego niezwykły klimat, który z pewnością zostanie z nimi na długo.
Może nie każdy dwulatek jest gotowy na odbiór sztuki teatralnej, jednak warto spróbować. Początkowy strach córki zamienił się w późniejszą fascynację (jeszcze kilka dni po spektaklu przeżywała, jak papuga zaglądała krokodylowi do paszczy), zaś reszta małych dzieci była tak dzielna, jakby takie przedstawienie było dla nich codziennością. Dla młodszych i starszych dzieci niewątpliwą atrakcją na koniec była możliwość pogłaskania Puszka i zrobienia sobie z nim zdjęcia.
Jeśli więc będziecie mieli okazję zabrać do teatru nawet bardzo małe dziecko, nie wahajcie się ani chwili. Wrażliwość na sztukę warto pielęgnować od najmłodszych lat – dosłownie.
Autor: Buhasia