Lora Szafran w repertuarze Leonarda Cohena

Leonard Cohen: kobieciarz i mnich, milioner i bankrut, poeta i pieśniarz. Jego songi trafiły do Polski dzięki Maciejowi Zembatemu i przez kilka lat  kojarzyły się słuchaczom radiowej Trójki ze słowami: „Jest czwarta nad ranem, już kończy się grudzień, list piszę do ciebie: czy dobrze się czujesz?”, „W swe miejsce nad rzeką zabiera cię Zuzanna, możesz słuchać plusku łodzi, możesz zostać z nią do rana” czy „Kochałem cię dziś rano, ust naszych ciepła słodycz, jak senna złota burza, nade mną twoje włosy”.


Ciepły, melancholijny tembr głosu Ponurego Magazyniera idealnie pasował do wizerunku Leonarda Cohena, mężczyzny głodnego miłości i wrażeń, targanego nawrotami depresji, szukającego spokoju zen. W tę stylistykę wpisał się i Bogusław Linda ze swoją melodeklamacją („Jeśli chcesz kochanka, dobrze wiesz, proś o wszystko czego chcesz”) w filmie „Sara” oraz Przemysław Gintrowski, który też upodobał sobie aksamitne „I’m your man”.

Aż tu nagle, nie incydentalnie – jak Magda Umer – „Sekrety życia według Leonarda Cohena” odkryła Lora Szafran. Podwójne ryzyko: śpiewać Cohena i śpiewać Cohena jako kobieta. Dlaczego artystka je podjęła?

– Dlaczego nie? Czemu nie pokazać go na nowo? Jestem babą, mam inne podejście do śpiewania, korzystamy z innego instrumentarium, więc to na pewno inaczej zabrzmi – odpowiada Lora Szafran, pytana o powody powstania „Sekretów życia według Leonarda Cohena”.

Albumu, który choć brzmi nowocześnie, w pewnym sensie pozwolił jej na sentymentalną wyprawę w przeszłość. – Jestem przedstawicielką pokolenia, które poznało go w liceum – spotykaliśmy się w Krośnie, świeczka, winko rumuńskie albo węgierskie, i słuchaliśmy Cohena lub Grechuty – wspomina Szafran.

Wybór utworów był trudny, bo dorobek Leonarda Cohena bogaty, i łatwy zarazem, bo wokalistka sięgnęła głównie po evergreeny. Na płycie nie zabrakło więc „Hallelujah”, „Who By Fire”, „Suzanne”, „Dance Me To The End Of Love”, czy „In My Secret Life”, oczywiście w wersjach polskojęzycznych, w większości przekładach nieodżałowanego Macieja Zembatego, a także Daniela Wyszogrodzkiego i Pawła Orkisza.

Lora Szafran to jedna z najwybitniejszych polskich wokalistek jazzowych i zarazem niespokojny duch, któremu zawsze mało nowych artystycznych wyzwań. Współpracowała m.in. z formacjami Walk Away, New Presentation i Swing Orchestra Cracow oraz zespołami Jana Ptaszyna Wróblewskiego i Włodzimierza Nahornego, a u boku Mieczysława Szcześniaka czy w ramach tria Big Stars flirtowała z ambitnym popem. Śpiewała Chopina (w 1994 roku, kiedy nie było to ani takie modne, ani tak opłacalne jak dzisiaj), piosenki Wasowskiego i Przybory (z Januszem Muniakiem) oraz wiersze Jarosława Iwaszkiewicza (z Włodkiem Pawlikiem). Podbijała serca i zdobywała nagrody od Opola i Sopotu po Los Angeles.

Najnowsza płyta artystki nosi tytuł „Nad ranem”, na której znalazły się kompozycje takich gigantów polskiej muzyki rozrywkowej jak Seweryn Krajewski i Michał Urbaniak oraz nowych gorących talentów – Miłosza Wośko, który odpowiada za aranżacje obu ostatnich płyt Lory oraz Tomka Krawczyka (Bisquit, Zakopower). Autorami tekstów są Jonasz Kofta, Andrzej Poniedzielski, Adam Nowak (Raz Dwa Trzy), Dariusz Dusza (Shakin Dudi, Dżem), Piotr Brymas i Tomasz Wachnowski. Na krążku usłyszeć można blues, swing, soul, funk, latino, tango a nawet echa country i reggae. Całej tę stylistycznej różnorodności spójność nadają interpretację Lory i teksty komponujące się w jedną opowieść o przezwyciężaniu życiowych problemów w drodze do harmonii i o tym jak mogą w tym pomóc marzenia.

Lora Szafran z zespołem – „Sekrety życia według Leonarda Cohena”/„Nad Ranem”

Sobota 27 lutego 2016 | godz. 19.00

Duża Scena, ul. Odeska 1, OiFP