Knedel. Ich liebe.

W kwestii knedla vel knödla daliśmy się „zgermanić”. Ja, ja. Ja z resztą też. Ciężko się dziwić bowiem nadziewana śliwą klucha sowicie spowita w śmietanie smakuje. W poszukiwaniu tego ziemniaczanego specjału nie dajmy się zwieść czeskim knedliczkom, które nie są mini wersją polsko – germańskiej potrawy, a czymś zgoła odmiennym.

Najlepsze przepisy są z dziada pradziada. Wielokrotnie sprawdzone i przez pokolenia udoskonalone. Wygrzebałam taki jeden na knedle ze śliwą w babcinym zeszycie z przepisami.

Do knedli ze śliwą potrzebne są śliwy. Kupujemy tak około pół kilograma. Raczej więcej niż mniej, bo na przykład ja – część podjadam. Pozostałą część przekrawam na połowy, posypuję cukrem z wanilią i cynamonem. Odstawiam.

Na ciasto knedlowe kupuję około 25 dkg twarogu. Gotuję i mielę ziemniaki (lub przeciskam przez praskę), tak żeby mieć ze dwie łyżki. Odmierzam około 30 dkg mąki. Zależy od wilgotności twarogu, w trakcie ugniatania zwykle dosypuję jeszcze odrobinę. Oddzielam dwa żółtka od dwóch białek. Jeszcze tylko odrobina mąki ziemniaczanej i start!

Robocizna:
Rychło zagniatam składniki. W uwagach prawie wołami napisane, że nie można ciasta wyrabiać za długo, wchłonie zbyt dużo mąki i nie będzie smaczne. Leżeć też długo przed gotowaniem nie powinno, bo zacznie się rozłazić. Z ciasta formuję wałek, z którego odkrajam kawałek i lepię placka, takiego, żeby się zmieścił w dłoni. Na niego kładę śliwę (bądź inny owoc lub warzywny czy mięsny farsz) do środka (śliwy – z mięsem i warzywem to nie zagra) wkładam kostkę cukru i lepię kulę.

Gotuję we wrzącej i osolonej wodzie przez 10 minut od wypłynięcia na powierzchnię. Ostrożnie mieszam, żeby nie przywarły do dna garnka. Babcia dopisała obok, że należy gotować w sporej ilości wody, by nasze klendle łatwiej wypływały.

Podajemy z fantazją: z masłem stopionym i bułką tartą, posypane cukrem, ze śmietaną wymieszaną z cukrem i posypane cynamonem.

Guten appetit!

 

Autor: Blog Domowe wyroby nie psują wątroby.

Nasz Ekspert

www: www.domowewyroby.com.pl
Założycielka bloga kulinarnego Domowe Wyroby nie psują wątroby. Współwłaścicielka studia kulinarnego Zmokła Kura. Od 5 lat prowadzi warsztaty kulinarne dla dzieci. Jest pomysłodawcą Akademii Kulinarnej Zmokłej Kury, z której w świat wyszły setki przeszkolonych młodych kucharzy. Redaktor naczelna pierwszego regionalnego magazynu kulinarnego “Specjalność Zakładu”. Jej ulubione składniki: rabarbar, czekolada, masło, świeże drożdże, zioła. Mama dwóch córek.