Pisanie prócz natchnienia wymaga wyrobienia własnego, dobrego warsztatu pisarskiego, opanowania języka i formy. Powinien to być proces świadomy i oparty o refleksję. Pisząc pierwsze słowo, widzimy już kogoś czytającego, kogoś, kto powie: „Jest to do niczego”. Widzimy swojego krytyka wewnętrznego, który sprawia, że boimy się ośmieszenia.
Na warsztatach, które ostatnio prowadziłam, jeden z uczestników zauważył, że wewnętrzny krytyk bardzo troszczy się o lasy. Dlaczego? Bo dba o to, aby teksty nie opuściły szuflady lub wręcz naszej głowy.
Wiele osób, z którymi rozmawiam, przyznaje, że czuje pewien niepokój na myśl o pokazaniu komuś swoich utworów. Nie mówiąc o przeczytaniu ich publicznie. Również na warsztatach, które prowadzę, obserwuję, że moment czytania swoich tekstów dla wielu jest bardzo trudny. Dla mnie samej bardzo stresujące okazało się spotkanie autorskie. Dlaczego tak się dzieje? Skąd się bierze ten lęk? Spotkałam się ze zdaniem, że pisanie wymaga dużej odwagi. Tekst już w fazie pomysłu jest przeznaczony dla kogoś. Już z pierwszym zdaniem pojawia się czytelnik – nawet jeśli na początku jest czytelnikiem „wirtualnym”. I bardzo często twierdzi on, że nasz tekst jest do niczego. Kim jest ten czytelnik? Krytykiem wewnętrznym. To on sprawia, że boimy się ośmieszenia.
Lęk przed krytyką zewnętrzną na ogół odzwierciedla nasze myśli i emocje. W usta potencjalnych czytelników wkładamy własne lęki i obawy, własne samokrytyczne oceny.
Przez całe życie uczono nas krytycyzmu i samokrytycyzmu. W efekcie każda z nas ma naturalną tendencję do oceniania siebie i swojej twórczości. Dobrą stroną tej skłonności jest umiejętność dostrzegania błędów. Krytyk świetnie się sprawdza w roli redaktora i korektora. Niestety jego zbyt silny głos zabija naszą twórczość; staje się największą blokadą.
Z krytykiem można pracować. Można się z nim zaprzyjaźnić. Można go sprowadzić do roli kogoś, kto pomaga w pisaniu. Pierwszym krokiem jest osłabienie jego głosu – uświadomienie sobie, że nasze samokrytyczne myśli i strach przed oceną, nie wynika z braku talentu. Autocenzura, którą sobie narzucamy, jest wyuczonym schematem myślenia i odczuwania. Są to myśli i emocje. A 90% naszych myśli nie ma pokrycia z rzeczywistością. 90% naszych obaw nigdy się nie sprawdza. Dlatego zachęcam do spojrzenia na myśli, jak na coś, co przychodzi z zewnątrz – nie jest nami. To tylko myśli – a do myśli można się zdystansować. Zatem, gdy usłyszysz w swojej głowie: Nie umiem pisać, mój tekst jest beznadziejny, zmień to na: Przyszła do mnie myśl, że nie mam talentu. Przyszła do mnie myśl, że mój tekst jest beznadziejny. Powtórz to kilka razy. Najlepiej na głos. Możesz to sobie zaśpiewać na znaną melodię (np. Wlazł kotek na płotek). Możesz sobie wyobrazić jako napis w kilku kolorach.
(aut. Krystyna Bezubik)
Część II wkrótce.
Nasz Ekspert:
Krystyna Bezubik – doktor literaturoznawstwa związana z Instytutem Badań Literackich PAN w Warszawie, pisarka, nauczycielka z wieloletnim doświadczeniem. Publikowała w „Fa-arcie”, „Epei”; przez wydawnictwo Nowy Świat wydała tomik opowiadań pt. „Podróż”. Autorka programu kreatywnego pisania „Piszę, bo chcę i umiem” (www.facebook.com/PiszeBoChce).
Prowadzi warsztaty pisania online: „Piszę, bo chcę i umiem. Jak zacząć pisać?”
Na warsztatach możecie nauczyć się: jak pokonać blokady twórcze, jak znaleźć czas na pisanie, jak szukać motywacji i inspiracji i przećwiczyć pobudzanie pisarskiej wyobraźni.
Zachęcamy do sprawdzenia się w nowej roli, kontakt w sprawie szczegółów kursu: kursy@piszebochce.pl lub tel. 662 171 210.