O kolejnej edycji Dni Hiszpańskich w Białymstoku, poznawaniu siebie dzięki innej kulturze oraz zainteresowaniu językiem hiszpańskim opowiada Grzegorz Sienkiewicz.
VIII edycja Dni Hiszpańskich już za nami. Przez 3 dni (23-25 kwietnia) białostoczanie mieli okazję uczestniczyć w niezwykle ciekawych spotkaniach związanych z językiem hiszpańskim i kulturą krajów hiszpańskojęzycznych. Grzegorz Sienkiewicz, prezes fundacji Granvia i organizator Dni Hiszpańskich, opowiedział nam o idei przedsięwzięcia, wymianie doświadczeń między kulturami oraz coraz większym zainteresowaniu językiem hiszpańskim wśród białostoczan.
Pierwsze Dni Hiszpańskie odbyły się w 2008 roku. Skąd wziął się pomysł? Kto wymyślił takie wydarzenie? Jaka idea mu przyświecała?
Grzegorz Sienkiewicz: Na co dzień w szkole językowej Gran Via zajmujemy się nauczaniem języka hiszpańskiego… I tylko hiszpańskiego – żadnego innego języka nie uczymy. Robimy to od 2006 roku, czyli już 9 rok. Kiedy rozpoczęliśmy prowadzenie kursów, to okazało się, że uczenie języka bez poznawania kultury nie ma sensu. Hiszpański jest na tyle sympatycznym językiem, że ta kultura daje nam dużo możliwości i nas nie nudzi.
Dla każdego coś interesującego?
GS: Dokładnie tak. Zaczęliśmy organizować takie małe kameralne wieczorki, na początku w szkole, a jak przestaliśmy się mieścić w szkole, to przychodziliśmy tutaj, do Famy czy do innych lokali w Białymstoku. Nasi studenci przyprowadzali swoich znajomych i nagle okazało się, że na każdym spotkaniu mieliśmy już 100, 150 osób. To było fajne, ale także wyczerpujące, bo kosztowało dużo wysiłku i przygotowań, no i pieniędzy. Dlatego w 2008 roku założyliśmy fundację, która profesjonalnie zajęła się organizacją Dni Hiszpańskich. Wzięliśmy udział w konkursie Urzędu Miasta. Sam Urząd z roku na rok nabierał do nas coraz więcej zaufania, coraz bardziej nas wspierał, za co jesteśmy bardzo wdzięczni, bo faktem jest, że taka impreza – z ekonomicznego punktu widzenia – nie ma sensu. Jest to czysto kulturalne przedsięwzięcie, które służy mieszkańcom naszego miasta.
Chodzi o promowanie kultury hiszpańskiej…
GS: Nie tylko hiszpańskiej, bo i innych krajów hiszpańskojęzycznych. Przy okazji możemy spełniać i swoje marzenia, odkrywając i poznając te kultury. A najfajniejsze jest to, że poznajemy innych ludzi, ich świat i punkt widzenia, ale opowiadamy też o sobie, dzięki czemu lepiej poznajemy też własną kulturę, naszą tożsamość i historię. Bo przecież jeśli opowiadamy komuś o tym, to sami musimy to wcześniej znać. Jesteśmy więc zmotywowani do coraz lepszego poznawania i rozumienia własnej historii, a także nabierania do niej szacunku. My, Polacy, mamy sporo kompleksów. Wszystko, co jest z zewnątrz traktowane jest jako lepsze. Hiszpanie to też zauważają. Mieliśmy w piątek w ramach Dni Hiszpańskich spotkanie biznesowe, w trakcie którego rozmawialiśmy o różnych możliwościach współpracy, ale także o kwestiach kulturowych, o różnicach między Polakami i Hiszpanami. Do czego Hiszpanie powinni się przyzwyczajać, a do czego Polacy?
I jaka była konkluzja?
GS: Pewien Hiszpan, który prowadzi bardzo duży biznes i pomaga też innym firmom prowadzić biznes międzynarodowy, powiedział nam właśnie, że Polacy nie wierzą w siebie. Nie wierzą w to, że tutaj są fajne rzeczy, fajni producenci i że można eksportować dużo poza Polskę, bo głównie myśli się o imporcie do Polski, a prawda jest taka, że naprawdę sporo rzeczy jest dla Hiszpanów, ale też dla innych krajów, bardzo interesujące. Także my poprzez Dni Hiszpańskie, ściągamy tutaj ciekawe inicjatywy, ale z drugiej strony staramy się promować lokalne inicjatywy, ciekawych ludzi…
Jakiś przykład?
GS: Mamy na przykład w Białymstoku Trattorię Czarną Owcę, która wprowadza do swojego menu potrawy hiszpańskie, nie boi się kontrowersji, bo wprowadza i bycze jądra i ośmiornice… I to jest właśnie fajne, podejmowanie ryzyka, odwaga, brak kompleksów w tym, co robią. Robią to z pasją i to widać. Jest też firma EuropeGAS z Białegostoku, która bardzo dużą część swoich produktów – instalacji autogaz – sprzedaje do niemal całej Ameryki Południowej. Warto, żebyśmy o takich lokalnych firmach wiedzieli, bo to jest zdecydowanie powód do dumy.
W czasie Dni Hiszpańskich mają miejsce spotkania podróżnicze, kulinarne, pokazy filmowe, koncerty, pokazy flamenco i o oczywiście warsztaty językowe. Co się cieszy największą popularnością?
GS: Zawsze zależało nam na tym, żeby to nie była koncentracja na jakimś jednym gatunku, np. żeby to nie był festiwal flamenco czy podróżniczy. Chodziło nam o przekrojowe podejście – w tym roku mamy filmy, wystawę, spektakl teatralny, koncert, imprezę, ale także spotkana podróżnicze, warsztaty flamenco, no i oczywiście warsztaty języka hiszpańskiego, bo to w końcu esencja naszego działania. Wiemy, co jest punktem stuprocentowym – to właśnie flamenco i spotkania podróżnicze. W piątek Conrado Moreno zapełnił nam całą salę i bardzo fajnie opowiadał o Hiszpanii. Natomiast staramy się też podejmować pewne ryzyko, nie wiedząc, czy spotka się to z zainteresowaniem białostoczan, próbujemy ściągać tutaj inne ciekawe inicjatywy po to, żeby pokazywać nowe zjawiska. Nie wiemy, czy spotka się to z dużym zainteresowaniem, jak na przykład to spotkanie biznesowe…
Ale warto próbować.
Tak, bo można spotkać interesujących ludzi, zdobyć ciekawe kontakty. Może za rok czy dwa będzie coraz więcej osób zainteresowanych. Wydaje mi się, że warto eksperymentować i szukać nowych wyzwań, nie zamykać się w swoim światku, bo z czasem może to się okazać po prostu nudne.
Czyli zazwyczaj wszystkie spotkania cieszą się dość równą popularnością.
GS: Tak. Muszę przyznać, że odczuwamy coraz większy spokój wewnętrzny, bo nasza impreza w jakiś sposób zadomowiła się w kalendarzu kulturalnym miasta, co mnie oczywiście bardzo cieszy. Media nas bardzo mocno wpierają, bez nich nie dalibyśmy rady. W zasadzie wszystkie pieniądze, jakie otrzymujemy od Urzędu Miasta czy jakie udaje nam się zdobyć od naszych sponsorów oraz ze sprzedaży biletów (chociaż tutaj staramy się maksymalnie jak najwięcej punktów wydarzenia organizować ze wstępem wolnym) przeznaczamy na merytoryczne działania. Nie na promocję, ale na to, żeby program był jak najwyższej jakości, oczywiście w stosunku do budżetu, jakim dysponujemy.
Na koniec troszkę z innej beczki. Ilu białostoczan chce się uczyć hiszpańskiego? I w jakim są wieku?
GS: Na co dzień zajmuję się marketingiem, więc te dane bardzo mnie interesują. Z perspektywy czasu widzę, że zainteresowanie hiszpańskim jest coraz większe w Białymstoku. Ten język pojawia się już i w gimnazjum i w liceum, są klasy dwujęzyczne w szkołach publicznych i hiszpański cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem. Nawet na naszym Uniwersytecie jest już filologia angielska z hiszpańskim, także widać, że ten hiszpański zaskoczył. Jako Polacy mamy bardzo dobre predyspozycje do tego języka, bo mamy dwa razy więcej głosek niż Hiszpanie. Oni nie słyszą takich różnic między naszymi głoskami, jakie my słyszymy. Ale – wracając do sedna – zainteresowanie językiem hiszpańskim jest z roku na rok coraz większe, a ciekawostką jest to, że ta struktura wiekowa się zmienia.
No właśnie, jak to wygląda?
GS: Na samym początku 99% naszych uczniów to byli studenci i do tego jakieś 2-3 dzieci i tylu samo dorosłych. A teraz obserwujemy, że te osoby, które kilka lat temu były studentami, mają teraz swoje dzieci i te dzieci też przyprowadzają na hiszpański. Ten język potrafi cieszyć, szybko daje efekty, po krótkim kursie wakacyjnym można pojechać do Hiszpanii i spokojnie sobie poradzić i mieć radość z tego, że wszyscy będą nas rozumieli. Struktura wiekowa idzie w stronę dzieci, mamy ogrom dzieci, dużo studentów i sporo osób dorosłych. Mamy 3 pokolenia z jednej rodziny: rodziców, dziecko i babcię. Na hiszpański nie ma żadnej bariery, każdy w dowolnym wieku może zacząć się go uczyć. Staramy się podchodzić do nauczenia na luzie, stwarzać pozytywną atmosferę, ale jednocześnie wszyscy nasi lektorzy to ludzie po filologiach, nie są to przypadkowe osoby czy studenci Erazmusa, którzy przy okazji uczą hiszpańskiego. Mamy metodyka, który czuwa nad najwyższym poziomem nauczania. Jesteśmy też ośrodkiem egzaminacyjnym DELE, można u nas zdawać międzynarodowe egzaminy.
Za rok kolejna edycja Dni Hiszpańskich?
GS: Powiem przewrotnie. Co roku mówię, że to już ostatni raz, szczególnie przez to, że to ogrom pracy i półroczne przygotowania, co jest bardzo pracochłonne, ale pomysłów mamy tyle, że zapewne za rok kolejna edycja. Tym bardziej, że już jesteśmy dość znani, wszystkie instytucje i szkoły w Polsce, zajmujące się hiszpańskim, znają nas i doceniają, tym bardziej chcemy zataczać coraz szersze kręgi i trzymać wysoki poziom naszego wydarzenia.
W takim razie powodzenia i do zobaczenia za rok. Dziękuję za rozmowę!
GS: Dziękuję.
Fotorelację z VIII Dni Hiszpańskich znajdziecie pod linkiem: https://www.kobiecybialystok.pl/dni-hiszpanskie-fotorelacja/