Działka moje hobby cz.1

Mój tato zwykł mówić: „rzecz jest jedna, odpoczywać trzeba umieć”. Ja umiem, gdy buszuję w krzakach uginających się od porzeczek. Skrywające się w obłędnie pachnących liściach grona, przywodzą na myśl nieprzebrane ilości przepisów. Kompoty, konfitury, dżemy, ludzie nalewki, nalewki!

Wszystko wymieniam jednym tchem, gdy wielkie „buby” spadają do koszyka. Tres colores jak mówią Francuzi o swojej reprezentacji piłki. Każdy mecz mogę spędzić w sadzie. Gdy ogołocę do cna krzaki myślę, czy wyprostować grzbiet i lecieć na drabinę, czy udać się na warzywne zagony.

Tata mówi też, że nie idzie się najeść małą łyżką. Ten kto choć dzień spędził na wsi, w miejscu do którego gospodarze mają serce wie, że tu można jeść garściami. O tej porze roku drzewa uginają się od owoców. Gdy siedzę przy krzakach co chwila słyszę charakterystyczne „pyknięcie” po którym następuje szelest liści i głuche uderzenie o ziemię. Wszytko trwa sekundę. Tyle trwa lot papierówki z drzewa na trawę. Jabłko dołącza do usłanego „dywanu” owoców jabłonki. Drzewa w sadzie Rodziców owocują co dwa lata i tak od dwóch dekad. Na nie przyjdzie czas. Rozstawiam drabinę pod wiśnią. Owoców nie zostało dużo. Ptaki były szybsze, ale biorę to co mi zostawiły. Myślę o cieście, które spotka się z kwaśnymi owocami wiśni. Mam swojego faworyta. Nim jednak wyciągnęłam kuchenny robot z wiśni została mała garstka. Ciemno czerwona od soku garstka mojej Janki, która co i rusz prosiła, aby jej wydrążyć pestkę.

Z wiśni nic nie zostało, tak więc zabieram się za moją ulubioną porzeczkową nalewkę, z którą najmroźniejsza zima nie jest straszna.

Porzeczkówka z korzenną nutą

Potrzebujemy: 1 kg czarnych porzeczek, 1 kg czerwonych porzeczek, ½ litra wódki 40%, ½ litra spirytusu nalewkowego 60%, ½ litra wody, 1 laska wanilii, 2 laski cynamonu, 10 goździków, 1 kg cukru.

Robota:

1. Przyprawy miażdżę w moździerzu, przekładam do garnuszka, zalewam szklanką wódki i odstawiam na 2 tygodnie.

2. Po tym czasie filtruję powstałą nalewkę korzenną np. przez gazę i odstawiam w zamkniętym słoiczku w ciemne miejsce.

3. Porzeczki myję, przekładam do słoja, lekko ugniatam, zalewam alkoholem i wodą. Odstawiam na 4 tygodnie w zaciemnione miejsce.

4. Po 4 tygodniach zlewam nalewkę porzeczkową, a owoce zasypuję cukrem. Odstawiam na kolejne 2 tygodnie.

5. Po 2 tygodniach odfiltrowuję sok, łączę z nalewką porzeczkową i korzenną. Jeszcze raz filtruję.

6. Rozlewam do butelek i odstawiam na kolejne 3 tygodnie. Po tym czasie można nalewkę jeszcze raz przefiltrować, żeby była klarowna, choć powstały osad jest naturalny i nie wpływa na smak i zdrowotne właściwości popitku.

Jakbyśmy przegapili sezon porzeczkowy owoce do nalewki mogą być mrożone.

Wracając do sadu, wsi, działki, jakkolwiek by je nazwać, to takie miejsce w których zawsze jest coś do roboty. To też miejsce spotkań, gdzie można wspólnie zjeść, pogadać. Jedzmy i rozmawiajmy i cieszmy się smakiem tych chwil.

Nasz Ekspert

www: www.domowewyroby.com.pl
Założycielka bloga kulinarnego Domowe Wyroby nie psują wątroby. Współwłaścicielka studia kulinarnego Zmokła Kura. Od 5 lat prowadzi warsztaty kulinarne dla dzieci. Jest pomysłodawcą Akademii Kulinarnej Zmokłej Kury, z której w świat wyszły setki przeszkolonych młodych kucharzy. Redaktor naczelna pierwszego regionalnego magazynu kulinarnego “Specjalność Zakładu”. Jej ulubione składniki: rabarbar, czekolada, masło, świeże drożdże, zioła. Mama dwóch córek.