Czy to dziwne, że większość dzieci nie chce się uczyć i nie lubi chodzić do szkoły?
Dla nas nie jest to żadnym zaskoczeniem. Prawda jest taka, że większość placówek nie oferuje nic interesującego. Standardem jest siedzenie w ławce i uczenie się regułek na pamięć. Bardziej kreatywny nauczyciel zaproponuje zajęcia grupowe, które będą angażować uczniów albo raz na jakiś czas zorganizuje wycieczkę do muzeum. Tylko czy rzeczywiście tego oczekują dzieci, które są tak ciekawe świata?
Mamy wrażenie, że placówki, w których realizowany jest tylko ten podstawowy program kształcenia (wytyczony przez MEN), nieco podcina uczniom skrzydła. To przecież czas w ich życiu, kiedy są żądni poznawania świata, niekoniecznie tylko z nosem w książce albo zasypiając na lekcjach w trakcie długiego monologu nauczyciela.
To właśnie nadmiar tak nudnych i nic niewnoszących w ich życie zajęć doprowadza do tego, że dzieci szkoły po prostu nie lubią. Dlaczego o wiele chętniej chodzą na zajęcia dodatkowe? Właśnie dlatego, że tam zdobywają umiejętności i wiedzę dokładnie takie, jakich oczekują i jakie są dla nich interesujące.
Dzieci nie lubią szkoły, bo tam są zmuszane do nauki. Nie zachęca się, a jedynie każe coś zrobić. Jeśli czegoś nie rozumieją, zazwyczaj muszą materiał nadganiać samodzielnie, bo nauczyciel nie ma przecież czasu na indywidualne podejście do każdego ucznia.
Jak więc powinna wyglądać fajna szkoła, do której dzieci będą chodzić chętnie? Należy brać przykład z innowacyjnych placówek, które są zresztą coraz bardziej popularne w naszym kraju. To takie, które inspirują się najlepszymi obiektami edukacyjnymi poza granicami naszego kraju. Oferują dzieciom indywidualne podejście, a przede wszystkim branie pod uwagę ich własnych potrzeb. To szkoły, które kładą nacisk na wszechstronny rozwój dzieci poprzez doświadczenie i praktykę, a nie zajęcia teoretyczne. Lekcje przyrody prowadzone są na świeżym powietrzu, prawa fizyki poznaje się na przykładzie eksperymentów, a chemię w laboratoriach. Zajęcia wychowania fizycznego to nie tylko monotonna gra w zbijaka, ale też zabawa na interaktywnej podłodze Funtronic czy wycieczka do parku trampolin. Chodzi przede wszystkim o to, by dziecko nie było tylko trybikiem w machinie, jaką jest system polskiego szkolnictwa. Należy dziecko zachęcać, proponować nowe rozwiązania i wzbudzać ciekawość do poznawania świata.
Oczywiście, nie można w tym temacie generalizować. Są uczniowie, którzy po prostu nie lubią się uczyć nawet wtedy, gdy podsuwa się im najbardziej atrakcyjne rozwiązania. Są i tacy, którzy lubią siedzieć w tradycyjnej ławce. Zawsze jednak należy brać pod uwagę ich indywidualne preferencje, potrzeby i oczekiwania. Nierzadko liczy się też przecież osobowość, temperament czy wrodzona inteligencja. Nie ma co ukrywać, że wpływ mają sami rodzice, bo to przecież oni kształtują i wychowują dziecko, pokazując mu różne wzorce. Kilkulatek uczy się przede wszystkim poprzez naśladowanie. Jedno jest pewne. Polski system edukacji powinien być mocno zmodyfikowany, bo tylko wtedy dzieci zaczną uczyć się nie z konieczności, ale dla własnej przyjemności.
Artykuł powstał w oparciu o treści zawarte na stronie producenta magicznego dywanu – Funtronic.