Pani Małgorzata Kosiak to doświadczony i ceniony doradca wizerunku. Swój zawód i jednocześnie pasję uprawia od 10 lat. Karierę zaczęła dość późno, dlatego jest zwolennikiem aktywności w każdym wieku. I udowadnia to na każdym kroku – na rozmowę dosłownie przybiegła – bo akurat skończyła pracę i wybierała się na jogging.
Słowo „stylista”, chociaż jest znane szeroko, zniekształca trochę moją pracę. Ja zajmuję się fundamentem, jakim jest zarządzanie swoim wizerunkiem. Natomiast stylista to pewnego rodzaju showman, który przebiera kobiety czy mężczyzn. Ma jakąś swoją wizję, np. na potrzeby pokazu mody i w tym momencie ją realizuje. A ja staram się wydobywać z każdej osoby jej wewnętrzne piękno, które jest kamuflowane. Kobieta ukrywa je ze względu na kompleksy, zaś po pracy ze mną odkrywa to piękno, zaczyna się świadomie ubierać – odpowiednio do okazji czy sytuacji – podkreślając swoje atuty i kobiecość. I ta różnica pomiędzy mną, doradcą wizerunku a stylistą, polega na wydobywaniu piękna i atutów. Nie przebieram, a wydobywam.
Można powiedzieć, że praca stylisty często bywa jednorazowa, a w pani działaniu chodzi o długotrwałe efekty?
Dokładnie tak. Chodzi o to, żeby kobiety brały do serca moje rady i potrafiły je potem same zastosować. Ale na wizytówce i tak mam „stylistka ubioru” (śmiech), bo to jednak powszechniejsze i bardziej zrozumiałe określenie.
Na swoim blogu porusza pani właśnie problemy wizerunkowe i zamieszcza porady odnośnie dobrego wyglądu. Skąd pomysł na prowadzenie takiej strony?
Swoją karierę zawodową zaczynałam 10 lat temu, kiedy taka tematyka nie była jeszcze bardzo popularna. Trzymam się klasyki, Coco Chanel jest moją ikoną mody, dlatego wyznaję zasadę, że moda przemija, a styl, który wypracujemy – zostaje. Skąd pomysł na bloga? Zaczęłam pisać swoje pierwsze artykuły i aktywność zawodową na GoldenLine i zaraz po tym dzieleniu się swoimi radami tam, pomyślałam, że warto byłoby mieć coś swojego. I taki był początek bloga.
Jako doświadczona blogerka i doradca ma pani dużą siłę przebicia.
Można tak powiedzieć. Nie zaglądam do konkurencji, nie boję się tych młodych dziewczyn, które w sumie trochę czym innym się zajmują. Żeby robić dobrze to, co robię, trzeba mieć to „coś”. A ja to mam! Nie tylko wiedza, którą zdobyłam w szkole stylizacji i wizażu, ale przede wszystkim to „coś” daje mi chęć i miłość do swojej pracy, bez tego nie mogłabym wykonywać tego zawodu.
To pewnego rodzaju powołanie i wrodzone wyczucie stylu?
Dokładnie tak!
Swoją pozycję chce pani wykorzystać, żeby promować przedsięwzięcie, jakim jest Miss po 50-ce. Może opowie pani kilka słów o tym konkursie?
Tak, tak… Mąż zapytał mnie, czemu nie biorę udziału, ale ja chcę stać właśnie po tej drugiej stronie. Promować wydarzenie i zachęcać kobiety do uczestnictwa, które pomoże wydobyć z siebie zasoby kobiecej aktywności, które drzemią w każdej z nas. Miss po 50ce to wydarzenie, które jest spójne z tym, co robię na co dzień i dlatego podjęłam się promowania go. Ta inicjatywa pokazuje, że kobieta po 50ce może i powinna wyjść z cienia. Często paniom w tym wieku brak pewności siebie, bo przyszła starość i wszystko już przeżyły, a to nieprawda! Ja jestem dobrym przykładem, że w każdym wieku można realizować marzenia, mieć swoje pasje i robić to, co się kocha.
To będzie już druga edycja konkursu…
Tak. Jego pomysłodawczynią jest Katarzyna Czajka, artystka i projektantka pięknych witraży. Ona również jest przykładem osoby po 50ce, która właśnie wtedy zaczęła aktywnie działać. Ideą jej inicjatywy nie jest tylko konkurs piękności, lecz także aktywizacja tych kobiet i pomoc im w wyjściu z ukrycia. Chodzi o to, żeby zaczęły żyć pełną parą i z werwą. Co ciekawe, zostałam poproszona o bycie swego rodzaju ambasadorką konkursu w naszym regionie, ponieważ w poprzedniej edycji żadna Podlasianka się do niego nie zgłosiła! Świadczy to o tym, że Białystok i całe Podlasie jest trochę zapomnianym zakątkiem i trzeba wszystkim przypomnieć, że są u nas piękne wspaniałe kobiety, również te starsze.
/Nota redakcyjna: 7 kwietnia otrzymano informację, iż II edycja konkursu Miss po 50-tce nie odbędzie się./
Rekrutacja właśnie trwa?
Do końca kwietnia trwa przyjmowanie zgłoszeń. Wiem, że kilka pań jest chętnych, ale ciągle się jeszcze nie zarejestrowały. Można to zrobić na stronie www.misspo50ce.pl. Wszystko jest tam wyjaśnione, a jeśli któraś z chętnych pań nie będzie sama potrafiła się zarejestrować, na pewno znajdzie pomoc u córki czy koleżanki. Zachęcam wszystkie kobiety po 50ce, które chcą przeżyć coś fantastycznego. Bo tu nie chodzi o wygraną, ale o wspaniałą przygodę! Wszystkie kandydatki będą miały możliwość rozwoju osobistego.
Kobiecy Białystok również zachęca wszystkie panie po 50ce, żeby podjęły wyzwanie! Zmieniając troszkę temat, ale nadal pozostając w kręgu kobiecości i wizerunku… Kiedy obserwuje pani na ulicy inne kobiety, również te starsze, co pani myśli? Jak wyglądają, czy potrafią się dobrze ubrać, czy widać, że wiedzą, co do nich pasuje?
Niestety bardzo rzadko spotykam dobrze ubrane kobiety. Panie między pięćdziesiątym a sześćdziesiątym rokiem życia myślą, że skoro przyszła jesień życia, to w taki sposób się będą ubierać, czyli szaro, buro i ponuro. Jestem dobrym obserwatorem i nieustannie obserwuję ulice, ale nie oceniam – bo to nie o to chodzi. Ale czasami po prostu robi mi się smutno. Dlaczego myślimy, że jesienią czy podczas przedwiośnia, kiedy nie ma słońca, kwiatów i zieleni, my także musimy wyglądać smutno i szaro? Zawsze mówię swoim klientom: ubierajcie się w kolory! Nie ważne jaka jest pora roku. Kolor daje radość i energię.
I odmładza! Naszym czytelniczkom polecamy skorzystanie z pani rady, a także to, żeby nie bały się szukać innych wskazówek odnośnie ubioru i próbowały zmienić coś w swoim wyglądzie i życiu, bo to pomaga podnieść samoocenę i wpłynąć na aktywność. Bardzo dziękuję za rozmowę!
Dziękuję!
Rozmawiała: Buhasia