Niedawno na jednym z portali społecznościowych odbyła się gorąca dyskusja pomiędzy moją koleżanką a mną na temat upubliczniania informacji dot. choroby / problemów natury depresyjnej jednego z czołowych polskich sportowców. Dyskusja zaczęła się od mojej wypowiedzi:
„Mniej więcej 2 lata temu stwierdziłam, że X będzie miała depresję lub załamanie nerwowe. Jej życie sportowe było dla mnie chore. Przestałam ją oglądać w TV, bo kojarzyła mi się z pianą wokół ust i krwawymi z żądzy zwycięstwa oczami. Nie rozumiem, dlaczego tyle uwagi poświęca się teraz temu, że ona ma problemy. A co ma mieć jak tak żyła/żyje?”
Wypowiedź ta obniżyła mój poziom frustracji spowodowanej intensywną kampanią telewizyjną o depresji X. Newsy o leczeniu, stanach X, były podawane na przemian z najważniejszymi wydarzeniami światowymi i zaczęłam się w końcu zastanawiać, gdzie są proporcje. Gdyby każdy przypadek osoby publicznej cierpiącej na depresję był obecny tak intensywnie w programach informacyjnych, czy starczyłoby czasu na przekazywanie czegokolwiek innego? Zaczęłam się również zastanawiać, komu służy ten ekshibicjonizm i do czego on prowadzi. Moja koleżanka szybko przedstawiła następujący punkt widzenia:
Myślę, że nie chodzi o fakt samej choroby, tak, można było to przewidzieć, ale o to, że mówi o niej wprost. To cenne, że pokazuje ludzką twarz. I rusza dyskusję publiczną o depresji.
Ta wypowiedź mnie nie przekonała. Po pierwsze, nie wierzyłam, że takie nagłośnienie sprawy było efektem mówienia o czymś wprost, raczej było efektem PR. Po drugie, dla mnie mówienie o chorobie/zaburzeniach nie świadczyło o pokazywaniu ludzkiej twarzy, chyba że X była traktowana jako nadczłowiek, który okazał się tylko człowiekiem. Po trzecie, publiczna dyskusja wywołana przypadkiem X obnażyła ignorancję dot. pojęcia depresji, również wśród specjalistów. Moja odpowiedź brzmiała następująco:
Mam mieszane uczucia, jak słyszę w telewizji: „pacjent przyszedł do mnie do gabinetu z depresją po wypowiedzi X”. Depresja i tak często jest nadużywana w relacjach pacjentów, bo jest znana. To jest najczęściej choroba nastroju, a nie psychiczna, jak słyszę w TV. Ponadto, X mówi raz o depresji, potem o stanach depresyjnych. A to robi ogromną różnicę. Niech się zdecyduje, czy jest chora na depresję, czy nie. Myślę, że rozpętała burzę dla siebie, nie dla ludzi.
Przekłamania dotyczące depresji
Główne zastrzeżenie, jakie miałam, to takie, że depresja w programach telewizyjnych często była określana jako choroba psychiczna. Poza tym, nie wiedzieliśmy, czy X miała zdiagnozowaną depresję (ze względu na powszechność rozmów o tej chorobie, stany depresyjne często są określane przez pacjentów jako depresja, a wg klasyfikacji światowej depresją nie są). Moja koleżanka uznała jednak, że wiedza, którą wykorzystałam jest trudno dostępna i odpowiedziała następująco:
Widzę, że chciałabyś, żeby wypowiadała się kompetentnie. To ma sens, jest osobą publiczną. Pytanie ilu dziennikarzy redagujących tekst wie, że jest różnica. (…) Ciekawi mnie Twoje przekonanie, że pacjent, a zwłaszcza jeśli jest osobą publiczną, powinien zamieniać się w psychiatrę i mówi
o swojej chorobie jak profesjonalista. A jak jeszcze pomyślę o osobie z depresją, to już w ogóle zastanawiam się, jak taka osoba miałaby takie oczekiwanie spełnić. I ciekawi mnie, jak często masz do czynienia z pacjentami, klientami, którzy przychodzą do Ciebie po wiedzę specjalistyczną, a nie po pomoc. Ona głównie mówi o tym, że nie dała rady. Nie stawia nikomu diagnoz przecież.
Zdobywanie wiedzy, precyzja w działaniu
Zdziwiło mnie to przekonanie o trudności poznania podstawowych pojęć, sięgnęłam więc po łatwo dostępne informacje:
Zgodnie z art.3 Ustawy o ochronie zdrowia psychicznego z 1994 (Dz.U. z 1994r. Nr 111, poz.535), zaburzenia psychiczne dzielimy w Polsce na:
-
choroby psychiczne, tj. stany, w których obecne są zaburzenia psychotyczne,
-
upośledzenia umysłowe,
-
inne zakłócenia czynności psychicznych.
Artykuły 23, 24 i 28 tej Ustawy wymagają, by w sytuacjach hospitalizacji bez zgody, ustalić u pacjenta stan choroby psychicznej. Należy wówczas stwierdzić objawy psychotyczne. Objawami psychotycznymi, zgodnie z klasyfikacją ICD-10, w kategoriach manii psychotycznej i depresji psychotycznej, są:
-
urojenia,
-
omamy (halucynacje),
-
skrajne zaburzenia zachowania, jak zatrzymanie wszelkiej aktywności (osłupienie) lub odwrotnie – bezładne pobudzenie (podniecenie) ruchowe,
-
skrajna dezorganizacja myślenia np. poprzez niekontrolowany natłok myśli.
Chorobą psychiczną, w tym ujęciu, nie jest więc ani ciężkie zaburzenie psychiczne, ani endogenne (związane z wewnętrznymi przyczynami), tylko zaburzenie, w przebiegu którego występują określone objawy z listy. .
Źródło: Choroby psychiczne [online]. Wikipedia : wolna encyklopedia, 2014-05-15 17:22Z [dostęp: 2014-07-27 09:04Z]. Dostępny w Internecie: //pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Choroby_psychiczne&oldid=39457406.
Wg ogólnodostępnego źródła depresja jest chorobą psychiczną wyłącznie wtedy, gdy jest psychotyczna, czyli wtedy, gdy pacjent ma urojenia/halucynacje, jest skrajnie zaburzony zgodnie z opisem.
Podsumowując, zanim stwierdzisz, że masz depresję, chorobę psychiczną i zechcesz rozpętać publiczną burzę na ten temat, sprawdź podstawowe informacje dot. depresji. Wyrobisz sobie nawyk rzetelności i może akurat okaże się, że źle o sobie myślałeś/-aś. Pamiętaj, informacje społecznie wrażliwe, przekazywane przez Ciebie, oddziałują silnie na innych i jesteś za to odpowiedzialny/-a. Jeśli nie masz ochoty/czasu na zgłębianie wiedzy, to po prostu powiedz, że nie dałeś/-aś rady. Pacjenci, którzy do mnie przychodzą, przychodzą zawsze po specjalistyczną wiedzę i odsyłam ich często do literatury – wiedza wpływa bowiem na skuteczność pomocy.
Ewa Waszkiewicz Ewa Waszkiewicz – psycholog,coach,trener rozwoju osobistego. |